5. Wtórnik źródłowy

5.1. Małosygnałowe właściwości wtórnika źródłowego

Na początek przypomnijmy sobie w skrócie, jakie są tzw. obszary pracy tranzystora unipolarnego i jakimi zależnościami można ten tranzystor opisać.

 

Tranzystor unipolarny jest wyłączony

Sprawa jest prosta: przez kanał tranzystora unipolarnego nie płynie żaden prąd[1]. To oznacza, że napięcie UGS (bramka – źródło) jest mniejsze od napięcia progowego UT.

W przypadku tranzystora złączowego z kanałem N napięcie bramki potrzebne do wyłączenia tranzystora musi być mniejsze od napięcia drenu o co najmniej UT, z kolei przy napięciu UGS = 0 V przez kanał płynie pewien określony prąd, oznaczany jako IDSS.

Z tranzystorem polowym z izolowaną bramką rzecz jest bardziej skomplikowana, bo taki tranzystor może występować w dwóch wersjach: tranzystor normalnie włączony (inaczej „tranzystor zubożany”) albo tranzystor normalnie wyłączony („tranzystor wzbogacany”). Pierwszy, co do właściwości elektrycznych, odpowiada tranzystorowi unipolarnemu złączowemu, czyli ma ujemne napięcie progowe i niezerowy prąd IDSS, zaś drugi dla pojawienia się prądu płynącego przez kanał potrzebuje napięcia UGS dodatniego i większego od wartości progowej UT. To na tym drugim typie będziemy koncentrować naszą uwagę, gdyż jest to najbardziej popularny typ tranzystora MOS typu N.

 

Włączamy tranzystor, ale z niewielkim napięciem UDS

Załóżmy, że napięcie UGS przekroczyło wartość progową UT. W tranzystorze, pomiędzy drenem a źródłem, zaindukował się kanał[2], przez który może płynąć prąd. Natężenie tego prądu (czyli prądu drenu ID) będzie tym większa, im większe będzie napięcie UGS. Niestety wpływ na prąd ID ma także napięcie UDS. Ten wpływ istnieje zawsze, podobnie jak w tranzystorze bipolarnym prąd IC zależy nie tylko od napięcia UBE, ale także – jakkolwiek na ogół dosyć nieznacznie – od napięcia UCE, jednak przy małym napięciu UDS zależność ID od UDS jest silna. To sprawia, że w tym obszarze tranzystor unipolarny użyty jako wzmacniacz (w tym oczywiście jako wtórnik) bardzo silnie „wygina” wzmacniany sygnał, a więc powoduje powstawanie ogromnych zniekształceń nieliniowych. Za to nadaje się wtedy do innych zastosowań, ale to temat na inną opowieść[3].

Wartością graniczną napięcia UDS, powyżej tranzystor unipolarny przestaje być „zniekształcaczem sygnału”, jest UDS = UGS − UT.

Podsumowując, jeśli UDS < UGS - UT :

I_D=β⋅[(U_{GS}-U_T)⋅U_{DS}-\frac{U_{DS}^2}{2}]

 w tranzystorze złączowym (J-FET)

oraz

I_D=β⋅[(U_{GS}-U_T)⋅U_{DS}-\frac{U_{DS}^2}{2}](1+λ⋅U_{DS }) w tranzystorze MOS.

gdzie β to… nie, zdecydowanie to nie ta β o której była mowa w rozdziałach dotyczących wtórników z tranzystorami bipolarnymi. O tym będzie dalej. Z kolei l to parametr odzwierciedlający fizyczne zjawisko modulacji długości kanału. To zjawisko, którego symptomy są bardzo zbliżone do skutków efektu Early'ego w tranzystorach bipolarnych Na razie przyjmijmy, że nasze tranzystory MOS są tego efektu pozbawione i l=0.

W obu opisanych wyżej przypadkach widać wyraźną zależność prądu ID od napięcia UDS. Ponadto dla wartości UDS»0 oba równania stają się, z dobrym przybliżeniem, liniowymi funkcjami UDS. Co to oznacza? Otóż tranzystory unipolarne zachowują się w tym zakresie pracy jak sterowane rezystancje, przy czym to potencjał bramki decyduje o wartości tej rezystancji. Elementem z dawnych czasów, który posiadał podobne właściwości była lampa próżniowa – trioda. Był to właśnie element, w którym prąd obciążenia niemal liniowo zależał od napięcia odłożonego między elektrodami wyjściowymi, a współczynnik decydujący o tej zależności (czyli rezystancja) zależał od przyłożonego napięcia sterującego. Z powodu analogii w opisie matematycznym triody i tranzystora unipolarnego ten zakres pracy tranzystora unipolarnego nazywamy zakresem triodowym[4]. Jego inna nazwa to nienasycenie.

Wniosek ze wszystkich powyższych rozważań jest oczywisty: jeśli budujemy wzmacniacz albo wtórnik, należy dbać o to, by napięcie UDS było zawsze większe od UGS − UT!

W przypadku stosowania tranzystora bipolarnego istnieje podobna zależność: jeśli napięcie UCE jest zbyt małe, tranzystor jest nasycony i nie nadaje się do użycia jako wzmacniacz. Różnica jest taka, że nasycenie tranzystora bipolarnego od razu „widać”, a dodatkowo obszar napięć UCE, w którym takie paskudne zjawisko zachodzi, jest bardzo niewielki (w największym uroszczeniu po prostu przyjmuje się konkretną wartość UCE z zakresu od 0,1 do 0,5 V). W tranzystorze unipolarnym tak różowo nie jest: na przykład przy napięciu progowym tranzystora UT = −4 V i pracy przy UGS ≈0 V, napięcie UDS musi być większe od aż 4V. To już jest bardzo znaczące ograniczenie!

Tranzystor unipolarny pracuje w zakresie pentodowym (nazwa pochodzi od lampy zwanej pentodą)

Jeśli napięcie UDS przekroczy „magiczną” wartość UGS −UT, tranzystor unipolarny staje się naszym przyjacielem i można go używać do w miarę liniowego przetwarzania sygnałów analogowych. Zależności opisujące prąd drenu ID są wówczas następujące:

I_D=β⋅(U_{GS}-U_T)^2 dla tranzystora J-FET

I_D=\frac{β}{2}⋅(U_{GS}-U_T)^2  dla tranzystora MOS

Jak widać, przynajmniej na pierwszy rzut oka nie widać tu zależności prądu ID od napięcia UDS.

Pora na małe podsumowanie, czyli: łatwo już było, a więc pora na zagmatwanie sytuacji (bo, jak mówią, w mętnym prądzie łatwiej się elektrony łowi).

Po pierwsze: nazewnictwo:

Gdy UDS < UGS − UT sprawa jest w miarę prosta: tranzystor unipolarny znajduje się w stanie nienasycenia, albo pracuje w zakresie triodowym.

Gorzej jest, gdy  UDS > UGS − UT. Wtedy tranzystor pracuje w zakresie pentodowym albo jest… nasycony! Okropność: tranzystor bipolarny „jest be” w zakresie nasycenia, ale dla odmiany tranzystor unipolarny w tym zakresie „jest cacy”. No cóż, tak jest i trudno coś poradzić. Pozostaje się przyzwyczaić albo używać tylko określeń „zakres triodowy” i „zakres pentodowy”. W niniejszym opracowaniu wybierzemy to drugie podejście[5].

Po drugie: beta (β):

W przypadku tranzystora bipolarnego β oznacza współczynnik wzmocnienia prądowego, czyli stosunek prądu kolektora do prądu bazy. Niestety, mając do dyspozycji całe mnóstwo liter greckiego alfabetu, ktoś kiedyś wpadł na pomysł, by w przypadku tranzystora unipolarnego litera β oznaczała całkiem coś innego. Jest to parametr materiałowy, którego wymiar to mA/V2.

Dla tranzystora złączowego J-FET:β=\frac{I_{DSS}}{U_T^2 }

a dla tranzystora MOS:β=μc_{ox } \frac{W}{L},c_{ox}=\frac{ϵ}{t_{ox} }

gdzie: m to ruchliwość nośników (elektronów dla tranzystora NMOS), cox pojemność jednostkowa tlenku bramkowego, tox grubość tlenku, e przenikalność elektryczna tlenku bramkowego, W i L odpowiednio szerokość i długość kanału tranzystora.

 

I to by było na tyle, jeśli chodzi o najbardziej podstawowe wiadomości dotyczące tranzystorów unipolarnych. Możemy już wrócić do sedna, czyli do małosygnałowych parametrów wtórników źródłowych.

 

[1]Cały czas zakładamy, że mówimy o tranzystorach J-FET i MOS typu N

[2]W tranzystorze złączowym J-FET warstwa zaporowa zmniejszyła się na tyle by nośniki płynęły swobodnie od źródła do drenu (pojawił się kanał, który normalnie jest w tym tranzystorze), w tranzystorze MOS typu N doszło do inwersji w obszarze między wyspą drenu i źródła pod wpływem pola elektrycznego bramki

[3]Tranzystor unipolarny (J-FET i MOS) w tym zakresie zachowuje się jak sterowana potencjałem bramki rezystancja

[4]W literaturze anglosaskiej pojawia się kolejne określenie: zakres liniowy („linear region”)

[5]Autorzy w żaden sposób nie sugerują, że są z tej samej epoki co elektronowe elementy próżniowe, czyli lampy, np. trioda